Na pewno klasyka i tę grupę otwiera John Lennon, który jest jednym z moich dwóch muzycznych guru. W tej grupie obowiązkowo: Led Zeppelin, Deep Purple, Pink Floyd, The Cure, Bowie, Janis Joplin, The Doors i The Beatles. Z tej klasyki wciąż jeszcze aktywnej na pewno U-2 i The Rolling Stones.
Troszkę mocniejsze brzmienia także mi nie straszne ale to już muszą do mnie trafić jak na przykład Black Sabbath (rewelacyjna kapela), wcześniejsza Metallica czy też niektóre numery Def Leppard.
Lubię też Iggy Pop'a, Thin Lizzy i King Crimson. Bardzo cenię Raya Charlesa i Alanis Morissette.
Przeżyłem swoją fascynację Nirvaną i zdarza mi się wracać.
Z nowszych wpisałbym Muse i Coldplay.
Odrębna grupa to muzycy, nazwijmy to - bardziej nastrojowi (choć to umowne określenie). I tu drugi mój muzyczny guru czyli Leonard Cohen, którego uwielbiam i znam w całości. Oprócz Cohena takie perełki jak Mireille Mathieu czy nasza - niedoceniona moim zdaniem - Edyta Geppert. Bardzo lubię też "polskiego Cohena" czyli Maćka Zembatego, który swoim czarnym humorem jest (a w zasadzie był - niestety) mi bardzo bliski. W tej grupie też Norah Jones.
No i polska scena, całkiem dobra i mnóstwo świetnych muzyków. Tu na pewno Ciechowski i Republika, Hey i Nosowska, Perfect, Janerka, stary Maanam i stary Bajm (niestety w przypadku tych dwóch kapitalnych zespołów - tylko wcześniejsze płyty, potem już nuda), Krzysztof Klenczon, Martyna Jakubowicz, Kazik i Kult no i Nalepa - obowiązkowo.
I pewnie jeszcze o dziesięciu tysiącach zapomniałem.
A i zawsze lubiłem Abbę. Taka wisienka na torcie