Kiedyś miałam ambicję, żeby przeczytać wszystkie książki z Serii z miotłą, pamiętam, że wypożyczałam je na potęgę. Oczywiście wszystkich nie przeczytałam, ale tak z 99% tych, z którymi miałam do czynienia była bardzo dobra i było też kilka perełek.
Nie podobała mi się tylko
Póki rekin śpi, za dużo wulgaryzmów i taka dziwna atmosfera, niby było krótkie, a ciężko się czytało.
Za to takie powieści jak
Bezludny raj, Płacząca Zuzanna, Kwietniowa czarownica, Mała Ikar czy Córki gór jak najbardziej polecam. Świetnie napisane, jedne bardziej słodkie i urocze, inne gorzkie, ale wszystkie miały w sobie to coś, czego zawsze szukam w książkach, po prostu czytały się same
.
A jeśli chodzi o powieści wielotomowe,czy też sagi, często mam tak, że coś zaczynam, a potem nie kończę i mam wiele serii rozpoczętych i nie zanosi się, żebym kiedyś je skończyła. No dobra, kiedyś to zrobię.
Z tych, co zaczęłam i skończyłam, to oczywiście Jeździec miedziany, Saga argentyńska
(W krainie kolibrów, W krainie srebrnej rzeki i W krainie wodospadów)Moja recenzja pierwszego tomu -
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/255926/w-krainie-kolibrow/opinia/26910921#opinia26910921Uwielbiam te książki, są takie urocze i ta Argentyna
.
Przeczytałam też całą (?) serię Złoty wiek -
Bracia z Westland,
Dandys,
Pomiędzy czerwienią a czernią i
Uciec przed prawdą. I tu mamy zupełnie inne, bo skandynawskie klimaty, ale też bardzo dobrze się to czyta.
Oczywiście tych serii jest dużo więcej, nie będe tu wszystkich wymieniać.
Życia mi nie starczy na ogarnięcie tego xD.