Przeczytałam tylko jeden z reportaży autorki, a mianowicie „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości” i byłam pod wielkim wrażeniem, czułam, że ta książka jest czymś więcej niż reportażem, że w jakimś stopniu zahacza o metafizykę. Jest tam wyjaśnione, skąd podtytuł „Kronika przyszłości” i to wyjaśnienie może przerażać. Dużo się mówi o energii jądrowej jako paliwie przyszłości, ale atom wciąż pozostaje w jakimś stopniu poza kontrolą człowieka, może nawet bardziej niż „w jakimś topniu”. Autorka wspomina też w książce, że o ile wojnę się rozumie, bo wroga można zobaczyć, o tyle promieniowanie trudno pojąć, bo go nie widać... a sieje spustoszenie często na wiele lat.
Znalazłam też w książce to, co zawsze cenię w literaturze faktu, czyli oddanie głosu pojedynczemu człowiekowi, tak, aby czytelnik mógł spojrzeć jego oczami. Na pewno sięgnę po inne reportaże Aleksijewicz, zwłaszcza jeśli napisała coś o interwencji ZSRR w Afganistanie – bo Bliski Wschód to temat, któryszczególnie mnie interesuje – ale nie tylko dlatego.