A sięgnęłam ostatnio po Pilipiuka. 10 lat po "Wampirze z M3", sięgnęłam po "Wampira z MO". Na pewno warto przeczytać tomy po kolei, bo powtarzają się bohaterowie. Cóż można powiedzieć? Lekka lektura na jedno, dwa popołudnia, przenosząca czytelnika w czasy PRLu. Książka ma formę opowiadań, co w sumie nie przeszkadza mocno, bo są one jakoś tam ze sobą powiązane. Podobały mi się odniesienia do popkultury, jak to często u Pilipiuka - wyśmiane. Ogólnie polecam.