Jeden z mojej osobistej "Wielkiej Trójki" (obok Remarque i Kafki), obiektywnie rzecz biorąc chyba najbardziej z nich powszechnie ceniony.
Klasyk absolutnie z najwyższej światowej półki. W siódmej albo ósmej klasie podstawówki przeczytałem po raz pierwszy "Zbrodnię i Karę" i niedawno czytałem ją po raz trzeci w życiu. I wierzcie mi, jestem podobnie wstrząśnięty i oczarowany jak kiedyś. Nie tylko silnym i mocnym przesłaniem ale samą prozą, tym w jaki sposób Dostojewski buduje emocje, w jaki sposób przekazuje to co najważniejsze.
"Idiotę" czytałem dwa razy, podobnie jak jak "Braci Karamazow". "Biesy" raz tylko ale już czekają na swoją powtórkę. I nie robię tego dla jakiejś tam zasady ani po to, aby się "nazywało", że dwa razy czytałem. Chcę, autentycznie cieszę się na powolną, trwającą wiele dni ucztę z geniuszem.
Moja koleżanka z LC i z tego forum, niejaka ChicaDeAyer (przedstawiać nikomu nie trzeba
) napisała kiedyś w jednej ze swoich opinii, że to Dostojewski to wspaniałe połączenie wielkiego filozofa i wielkiego pisarza w jednej osobie (nie wiem, czy dosłownie tak - ale taki był sens). To bardzo trafne określenie.
Jak Wy odbieracie Fiodora?