Bernard Minier - dorastał u podnóża Pirenejów, a następnie studiował w Tarbes i Tuluzie, mieszkał w Hiszpanii. Obecnie mieszka w Paryżu. Opublikował swoją pierwszą powieść,
Bielszy odcień śmierci w 2011. oprócz tego autor jest laureatem wielu konkursów na opowiadania.
Książka błyskawicznie zdobyła uznanie we Francji i okazała się wielkim sukcesem. Została przetłumaczona na kilkanaście języków, w tym na angielski. Taki sam sukces odnosi w wielu krajach Europy.
Bielszy odcień śmierci to podróż do najgłębszych zakamarków ludzkiego umysłu, i zniewolenia człowieka.
Jego druga powieść,
Le Cercle , opublikowana w październiku 2012 roku, to ciąg dalszy losów głównego bohatera debiutenckiej powieści.
Obie powieści podkreślają opresyjną atmosferę, pełną emocjonalnych i skomplikowanych znaków, i realistycznie przedstawiony naturalny krajobraz.
Servaz
1.
Bielszy odcień śmierci (Glacé, 2011)
2.
Krąg (Le Cercle, 2012)
3.
Nie gaś światła (N'éteins pas la lumi're, 2014)
------------
Inne
Paskudna historia (Une putain d?histoire, 2015)
Na Bielszy odcień śmierci trafiłem trochę przypadkiem, bo spodobała mi się okładka
. Do tego z tyłu niewiele mówiący opis (tak inny od albatrosa :haha:), że mnie zaciekawiło. Wszystko było pięknie do momentu otworzenia tylnego skrzydełka, tam taka rekomendacja "...książka przyciągnie fanów skandynawskiego kryminału, jak i ceniących francuskie wyrafinowanie". To mnie trochę zbiło z tropu, bo z nielicznymi wyjątkami, do fanów skandynawskiej myśli pisarskiej nie należę. Na całe szczęście cenię sobie francuskie wyrafinowanie (Chattam, Covin, Grange), co uratowało tę powieść w moich oczach
.
Bielszy odcień śmierci jak na debiut wygląda całkiem nieźle, ponad 500 stron małą czcionką, do tego wciągająca intryga i niebanalni bohaterowie. czego chcieć więcej?
Wszystko zaczyna się w małej mieścinie w Pirenejach, gdzie pracownicy elektrowni znajdują zmasakrowane ciało konia. Tego samego dnia do pobliskiego szpitala psychiatrycznego przybywa do pracy młoda Szwajcarka. Tak się składa że nie jest to zwyczajny szpital. Zakwaterowani są tam najbardziej zdeprawowani pacjenci, których nie chcą inne szpitale i więzienia.
Koń też nie jest zwykły, jego właścicielem jest jeden z najbogatszych Francuzów.
Do tego niedługo potem zaczynają ginąć ludzie. A cała sprawa zaczyna być coraz bardziej dziwna, i wydaje się mieć powiązania z daleką przeszłością.
Dochodzenie prowadzi komendant Martin Servaz, czterdziestoletni policjant z Tuluzy. Do pomocy ma swój cudaczy zespół śledczy, i oficer żandarmerii kapitan Irene Ziegler. Do tego jeszcze pojawiają się sędzia śledczy i prokurator. Istna mieszanka wybuchowa.
Akcja nie rozwija się jakoś fenomenalnie szybko - to chyba jest to skandynawskie coś :diab9:, ale mimo wszystko książkę czyta się dość dobrze.
Akcja biegnie dwutorowo - raz z perspektywy Sarvasa, czasem tej młodej psycholożki. Dużym plusem są też poboczne wątki, których jest sporo. Oprócz tego wiarygodne kreacje bohaterów.
Wszystko potem splata się w decydującym momencie i... tu jest właśnie zonk. Samo zakończenie jest trochę pisane na kolanie, jakby już autor nie chciał robić kolejnych stu stron. I wygląda to jak wygląda. W sumie to jest materiał na kolejną część.
Mimo wszystko książkę polecam, bo jak na debiut jest to porządna pozycja, a i oferuje coś w zamian.