Innymi słowy, żeby to wyjaśnienie doprecyzować i w streszczeniu podać, ewentualnie w grę wchodzi przyczepianie się do jakichś pojedynczych treści, np. artykułów prasowych czy wpisów na blogu czy nawet w nagłówku czy gdzieś tam indziej, w ramach publikacji internetowych. Zupełny zakaz publikowania w Internecie dla jakiegoś podmiotu czy osoby (strona przykładowo bandycituska.pl ma jako podmiot kontrolujący ją Wolne Media S.A. sp.k.) - albo inaczej, co w sumie na jedno wychodzi, jakieś w ogóle twierdzenie "ta a ta strona to w ogóle nie powinna być oglądana" - to absurd i absolutnie niedopuszczalna prawnie postawa.
Zrobili u nas w ustawie o grach hazardowych art. 15f o cenzurze Internetu, przez wiele wiele lat tego nie robiono, wzdragano się, bo były opory społeczne, obecnie i u nas jest więc coś takiego, jak blokowanie stron www przez rząd, ale to dziadostwo i powinni to wywalić (tam jest np., że Minister Finansów swoją decyzją może zablokować stronę, oczywiście niby jest odwołanie do sądu, ale tam jest jak wiadomo korupcja, więc fajne to tworzy realia; w sumie to od admina sieci w ministerstwie będzie zależeć, bo może zobaczą tam na stronie co innego niż jest w rzeczywistości), rzecz np. w tym, że na dole nie ma jak się odwoływać do Trybunału Konstytucyjnego, bo zarzucanie sprzeczności ściśle z art. 14 Konstytucji jest niemożliwe, zwykły obywatel skargą konstytucyjną może tylko odnośnie praw i wolności człowieka i obywatela, trzeba by kombinować, żeby to pod coś innego podczepić, np. pod wolność pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Ale tutaj już wchodzi w grę prawo do ograniczeń z art. 31 ust. 3 Konst.
Natomiast, powtórzę, zupełne wywalenie jakiegoś podmiotu prasowego (jak np. mojego xp.pl sp. z o. o.) czy nawet blogerskiego opowiadającego o polityce czy nawet swoim życiu prywatnym to ewidentnie zbrodnia ustrojowa, przeciwko nieodwołalnej zasadzie wolności środków społecznego przekazu.