Czytam obecnie Trylogię Zła i mam mieszane uczucia. Po pierwszym tomie stwierdzam, że książka nie była zła, ale oceny zapowiadały rewelację, której ja nie znalazłam. Otchłań zła ani mnie nie straszyła, ani nie trzymała w napięciu, a chwilami denerwowała, szczególnie niekonsekwencjami w kreowaniu postaci. Juliette chyba była najmniej spójna, tu niby nieśmiała, a tu nachalna i na koniec głupia. Brakowało mi napięcia typowego dla thrillerów, końcówka nie pochłonęła, zaczęłam, wiec doczytałam, ale tak trochę z obowiązku. Rozwiązanie mi się w miarę podobało, mimo to było takie jakoś niedopracowane. Jak cała książka zresztą. Czuję rozczarowanie, ale się nie poddaje, mam już kolejne tomy w ręku.