Mój pierwszy prawdziwy literaci Guru. Człowiek, który (obok pani Hanny Ożogowskiej) zaraził mnie książką. W erze "przed Niziurskim" czytałem lektury i chyba jakieś komiksy. Wtedy jednak nie uwierzyłbym, że można takie "zwykłe, szare" ("zwykłe, szare" czyli bez obrazków) książki czytać dla przyjemności. Pogląd taki wydawał mi się bzdurą i herezją świata dorosłych. Do czasu Niziurskiego.
Jego książki czytałem godzinami, po nocach. Opuściłem się w nauce - serio. Na szczęście mieliśmy bardzo dobrze zaopatrzoną w Niziurskiego biblioteczkę miejską (to była w ogóle "biblioteka kolejowa" - wiecie, że takie twory istniały w latach 80-tych?). Niziurski diametralnie zmienił moje podejście do książki, jestem przekonany, że poszerzył moją wyobraźnię do kwadratu co najmniej. Nadał jej kształt gumowaty. Przekonał mnie, ówczesnego chyba 13-latka, że wszystko jest możliwe. Nawet na najgorszej i najbardziej nudnej lekcji, w najbardziej nudnej ze szkół.
Oczywiście dziś inaczej patrzę na te książki ale niczego im nie ujmuję. Są wspaniałe, pełne polotu, humoru, tajemnicy.
Pozwolę sobie - w wolnej chwili - wrócić do nich na tym forum.
Jeżeli zarażę chociaż jednego młodego człowieka - misję swą uznam za udaną. Jeśli nie, odkurzę chociaż wspomnienia
Może również Wasze? Znacie Edmunda? Jak go odbieraliście przed laty? Jaką odegrał rolę w kształtowaniu się Waszych literackich światów?