Dzisiaj – wreszcie, bo trochę mi się ciągnęła – skończyłam „Czarną księgę”. Powieść jest z jednej strony bardzo dobra, a z drugiej dość męcząca. Ale po kolei.
Wyróżniłabym w niej kilka wątków:
– główny, czyli poszukiwanie przez Galipa zaginionej żony oraz szwagra;
– psychologiczny, czyli rozważania nad kwestią bycia sobą;
– symboliczny, czyli odczytywania znaków i tajemnic w otaczającej rzeczywistości;
– filozoficzny, odznaczający się w częstym nawiązywaniu do sufizmu i jego odmiany, hurufizmu, a także poruszający występujący w islamie temat oczekiwania na mahdiego;
– społeczny, dotykający kwestii ściśle związanych z narodem tureckim i jego specyfiką.
Niestety, wydaje się, że wątki kolejne przyćmiewają ten pierwszy. Pomimo że na końcu dowiadujemy się, co stało się z bohaterami, tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego zniknęli, a końcowe wyjaśnienie sprawia wrażenie dość mglistego i jak gdyby niepełnego.
Wysunę dlatego odważną tezę, że być może to główny bohater zamordował żonę i szwagra. Przypomnijcie sobie chociażby historię Mevlany i Şemsa z Tebrizu, gdzie zasugerowano, iż to właśnie poeta zabił swego ulubieńca, a szukał go w Damaszku po to, by wciąż wierzyć w jego istnienie, w tajemnicę. Albo historię zdradzonego męża, chyba wieśniaka, który zabija żonę, a potem jej szuka (ta opowieść pojawiła się na spotkaniu w nocnym klubie). Nietrudno przecież zauważyć, że jak na opuszczonego przez żonę męża Galip zachowuje się dość irracjonalnie – nie powiadamia rodziny, kłamiąc o rzekomej chorobie Rüyi, potem wyrusza do miasta, gdzie błądzi po uliczkach, podziemiach, korzysta z usługi pani do towarzystwa, aż w końcu trafia do mieszkania szwagra i zaczyna żyć jego życiem. Nawet wówczas gdy „dowiaduje” się o jego śmierci, jego zachowanie się nie zmienia. Owszem, rozpacza, ale okłamuje rodzinę oraz policjantów, że widywał oboje zaginionych, a następnie pisze nowe felietony, jak sam przyznaje, lekkim piórem.
Oczywiście można by się zastanowić, dlaczego w takim razie szukał Rüyi i Celala, dlaczego swych ukochanych szukali Mevlana i wieśniak – myślę, że odpowiedź mogą dać psychologiczne mechanizmy zaprzeczenia oraz wyparcia, wynikające z ambiwalencji uczuć towarzyszących bohaterowi. Z jednej strony czuł przywiązanie do żony i szwagra, z drugiej zamordował oboje – ta sprzeczność była dla niego nie do pogodzenia. Być może w rzeczywistości zaginięcie Rüyi i Celala wcale nie istniało, a stanowi tylko symboliczne zagubienie głównego bohatera, jego walki z myślami, walki, jak się okazuje, przegranej, bo w końcu przed posterunkiem policji strzela do obojga. Przecież był w tamtym miejscu o tej porze.
Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego w ogóle Galip zabił najbliższe mu osoby – szwagra, którego podziwiał i którym przecież chciał się stać, do czego niezmiennie dążył – oraz ukochaną żonę. Najwłaściwszą odpowiedzią będzie, że z zazdrości. Skoro na samym początku powieści wspomina (bo, jak się później okazuje, jest nie tylko głównym bohaterem, lecz także narratorem), że pragnie mieć dostęp do ogrodu pamięci Rüyi, wiedząc, że nie może tam się dostać, w przeciwieństwie do brata żony, ponosi go zazdrość i gniew, że tych dwoje nie dopuszcza go do swego świata, pomimo jego starań.
To moja teoria. Bo nie wierzę w tę lakoniczną wzmiankę o fryzjerze.
Myślę, że ta powieść będzie trudna do zrozumienia dla czytelników zapatrzonych w Zachód. Zdecydowanie jest ona przesiąknięta orientalną filozofią, pomimo nawiązań także o twórców europejskich. Arabskie baśnie, sufizm, oczekiwanie na zbawiciela do czytelnika Zachodu mogą wydać się dziwaczne, podczas gdy stanowią integralną część wschodniego światopoglądu. Do tego dochodzi historia Turcji, a także wcześniejszego Imperium Osmańskiego. Turcja dzięki reformom Atatürka zachowała swoją suwerenność, jednak kosztem częściowej utraty wielowiekowego dziedzictwa osmańskiego i w ogóle orientalnego. Pamuk właśnie o tym wspomina, pisząc chociażby o naśladowaniu przez tureckich obywateli mimiki zachodnich aktorów. Z drugiej strony skrajne wpływy islamu czy orientalnej filozofii wciąż są bardzo silne. Z powieści noblisty wysuwa się obraz Turcji jako państwa niestabilnego, zagrożonego przewrotami wojskowymi zamachami stanu. Widoczny jest także brak zaufania do służb publicznych, jak chociażby policja, stosująca tortury. To może być alternatywny (pierwszy wymieniałam w spoilerze) powód, dla którego Galip nie zgłosił zaginięcia żony, a potem szwagra, na policję.
Dużo gorzej wyszła Pamukowi warstwa psychologiczna, która momentami ciągnie się bez końca i jak gdyby zapętla. Zbyt częste wspominanie o rzekomej tajemnicy, o znakach, staje się dla czytelnika męczące. Z tego powodu część pierwsza powieści, gdzie bohater chodzi po Stambule, wydaje się bardziej dynamiczna, a przez to ciekawsza, niż druga, gdzie Galip zaszywa się w domu Celala i nieustannie czyta, tworząc nowe teorie. Druga część to przerost formy nad treścią, skrócenie jej dodałoby powieści wartości.
To nie jest książka ani łatwa, ani przyjemna. Pamuka trzeba czytać powoli, aby nie zgubić się w nadmiarze często długich zdań, akapitów, szczegółów. Z drugiej strony „Czarna księga” posiada coś, co sprawia, że nie można o niej zapomnieć, że chce się kontynuować czytanie. Nieszczęsna tajemnica prosi się o rozwiązanie. Oby więcej było w innych powieściach autora tajemnic niż samego wspominania o nich. Mimo wszystko warto, zdecydowanie.